Artykuł publikowany w Roczniku INVESTOR Real Estate Expert 2023 [7/2023]
Coraz więcej osób korzysta z usług pośredników nieruchomości i coraz więcej tych pośredników na rynku nieruchomości funkcjonuje. Niektórzy działają tylko na umowach na wyłączność, a inni na umowach otwartych. Jedni pobierają prowizje od jednej strony, a inni od obu stron transakcji. Niektórzy ograniczają się tylko do „obecności” przy transakcji, a inni znajdują zagrożenia nieruchomości lub wskazują na szanse inwestycji i możliwości zwiększenia PUM czy GLA. Są pośrednicy, którzy obsługują transakcje dotyczące lokali czy domów, a inni obsługują tylko duże inwestycje zabudowane lub niezabudowane pod galerie handlowe, hotele, magazyny, czy mieszkaniówkę wielorodzinną. Na rynku można znaleźć zarówno pośredników nieruchomości, którzy mają wiele lat doświadczenia, licencje i odpowiednie wykształcenie, jak i tych, którzy dopiero zaczynają. Kto może zostać pośrednikiem nieruchomości i ile zarabia pośrednik nieruchomości? Jakie działania są etyczne, a które są przedmiotem debat mających na celu poprawę zasad działania branży? Czy trudno jest znaleźć dobrych agentów do własnego biura nieruchomości i jak ich skutecznie szkolić? I czy marka osobista i działania marketingowe dają przewagę w pracy pośrednika nieruchomości. Z Michałem Grzeląska, który nie zaczynał od branży pośrednictwa, ale dzisiaj rozwija siebie i zespół w zakresie kompleksowego obrotu różnymi typami nieruchomości, rozmawia Adrian Hołub.
Od informatyka do pośrednika
Adrian Hołub (AH): Michał nasze drogi się zbiegły zawodowo i zainspirowany Twoim rozwojem zawodowym zaprosiłem Cię do wywiadu w zakresie różnych aspektów pracy pośrednika nieruchomości. Zacznijmy od ogólnych kwestii, a mianowicie samego zawodu. Nie są dziś wymagane licencje, uprawnienia, a trend „nie wiem czym się zająć w życiu, więc zajmę się pośrednictwem” kwitnie. Wiem, że Twoja historia jest podobna – nakreślisz ją krótko?
Michał Grzeląska (MG): Faktycznie, moja historia zawodowa wydaje się być podobna (śmiech), bo z wykształcenia jestem informatykiem, mam certyfikaty Microsoft i przepracowałem 9 lat, jako informatyk (helpdesk, administracja sieci, zabezpieczenia i in.). Stwierdziłem, że chcę zacząć coś nowego, ale jednocześnie chcę wykorzystywać to co już umiem, i to mi się udaje. Moja przygoda z nieruchomościami zaczęła się 10 lat temu i tak szacuję swoje doświadczenie w tej branży. Nie było kwartału przez ten okres, żebym się nie uczył. Pomysł na otworzenie biura nieruchomości zrodził się po pierwszych doświadczeniach z pośrednikami na rynku nieruchomości, którzy nie rozumieli moich potrzeb, jako klienta – nie potrafili wynegocjować warunków transakcji i nie umieli doradzić w zakresie zapisów w umowach. W tej branży zaczynałem od podnajmu i podziałów podnajętych na pokoje mieszkań i wynajmie ich studentom – oczywiście mówimy o legalnych praktykach. 100% zwrotu w ciągu roku brzmi dobrze, ale dochody dalej mnie nie satysfakcjonowały. Wchodząc 8 lat temu na rynek łódzki, miałem przewagę, bo robiliśmy profesjonalne sesje zdjęciowe i home staging, a sprzedaż emocji i marzeń to jeden z elementów dobrej sprzedaży nieruchomości. Kilka lat temu zacząłem pośredniczyć przy transakcjach sprzedaży działek deweloperskich (budownictwo intensywne, magazyny, galerie handlowe) – i to cieszy mnie najbardziej. Oczywiście, od zawsze pracowałem i pracuję tylko na ofertach na wyłączność. Daje mi to budżet na rekrutacje i szkolenia dla nowych agentów – powiększam zespół i staram się rozwijać biuro. Oddelegowałem się do szukania gruntów dla deweloperów, ale jeszcze muszę wprowadzić pewne procesy, żeby to działało autonomicznie, beze mnie. W tym momencie, biuro prowadzę w ograniczonym zakresie osobiście, ale wszyscy cały czas sprzedajemy. Wcześniej, inaczej to działało – więcej musiałem się angażować osobiście w pracę zespołu. Teraz szukam nowych możliwości, żeby wyprzedzić konkurencję wykorzystując swoje doświadczenie informatyczne. Marketing nieruchomości, marketing dla deweloperów, automatyzacja sprzedaży poprzez tworzenie indywidualnego oprogramowania to coś, na co zacząłem poświęcać znacznie więcej czasu.
Kto może zostać pośrednikiem?
AH: Szukając nieruchomości rozmawiam z wieloma pośrednikami. Wielu z nich nie umie odpowiedzieć na podstawowe pytania z wystawianych przez siebie ogłoszeń – nie wie, na którym piętrze jest lokal, nie umie odpowiedzieć czy droga dojazdowa jest publiczna, czy prywatna. Wielu nie dodaje zdjęć, a inni do wszystkich ogłoszeń mają to samo zdjęcie. Jak pytam o to czy granice nieruchomości są ustalone, albo jaka jest aktualność mapy zasadniczej, to rzadko słyszę jakąkolwiek odpowiedź. O poważniejszych elementach due diligence nieruchomości (ograniczone prawa rzeczowe, prawa pierwokupu przez KOWR lub Lasy Państwowe, ochrona konserwatorska itd.) nie wspomnę. Osobiście, takim osobom zakazałbym tego zawodu. Jaki zakres wiedzy i finansów, w Twojej opinii trzeba mieć, żeby zacząć działać w branży pośrednictwa w obrocie nieruchomościami? Jakie masz zdanie na temat pośrednictwa w obrocie nieruchomościami w dzisiejszym wydaniu?
MG: Aby pracować w zawodzie nie są wymagane studia w zakresie nieruchomości – powiem więcej, nie są wymagane żadne studia, a od 2014 r. tzw. deregulacją Gowina, nie jest nawet wymagana licencja pośrednika nieruchomości i niekaralność pośredników. Czy to dobrze? Uważam, że dzisiaj łatwych nieruchomości nie ma, a pośrednik stanowiący wsparcie dla sprzedającego czy kupującego z tymi trudnymi tematami, musi umieć sobie poradzić. Przykładów transakcji, które były podważane ze względu na wady prawne, czy techniczne znam mnóstwo. Pośrednik, niby musi mieć wykupione OC, ale zdarza się, że strony transakcji nawet nie sprawdzają czy takie ubezpieczanie jest i na jaką kwotę opiewa. Oczekiwania wobec pośrednika dotyczą głównie jego aparycji, siły negocjacji i skuteczności sprzedaży. Opinie w zakresie pracy pośredników są podzielone i często zależą od tego, kto je przeprowadza, na jakiej liczbie badanych i co chce ugrać wynikami. Według badania „Wizerunek pośrednika nieruchomości” w 2017r. pozytywnie oceniało pośredników tylko 24% Polaków, a w 2022 r. było to już 45%. Jednak, jest też sondaż jednego z polityków z kwietnia 2023 r. pokazujący, że 90% ankietowanych odpowiedziało NIE na pytanie „Czy rynek pośredników nieruchomości w Polsce jest rynkiem wysokich standardów, profesjonalnym i działającym dobrze?”
Minister rozwoju w 2023 r. zabrał się za poprawę przepisów dotyczących pobierania opłat od dwóch stron transakcji, czy zatajania adresów oferowanych do sprzedaży nieruchomości. Jestem za! Większość transakcji to praca dla jednej strony. Bez względu na to, z której strony będzie zapłacone wynagrodzenie, to będzie ono zawarte w cenie końcowej nieruchomości.
Od samego początku nastawiałem się na długoterminowy biznes z wysokim poziomem etyki, dlatego pracujemy dla jednej strony! Efekty widać w ocenach, co przekłada się na kolejne zlecenia. Najlepszymi przykładami są powracający klienci, oraz osoby, które kupowały nieruchomości z oferty, ale my ich nie reprezentowaliśmy. Po kilku latach zwracają się o pomoc w sprzedaży i znalezienie, np. następnego mieszkania. Wynika to z tego, że już widzieli jak przebiegała transakcja i chcą być tak samo obsłużeni. Oczekują też obecności przy akcie notarialnym i przekazywaniu nieruchomości.
Ile zarabia pośrednik nieruchomości?
AH: Porozmawiajmy o etyce pośredników i ich zarobkach. Wystawiłem ogłoszenie lokalu na wynajem za 3000zł miesięcznie. Pośrednik mojego najemcy na jego zlecenie wystawił mój lokal na wynajem za 3900zł miesięcznie. Sprawdzając swoje ogłoszenie trafiłem „na konkurencję”. Czy to są standardy działania pośredników? Czy bez takich „zabiegów” nie opłaca się być pośrednikiem nieruchomości? Ile zarabiają pośrednicy?
MG: Na zawyżanie cen transakcji przez pośredników nieruchomości, szczególnie tych obsługujących obie strony transakcji, są już wyroki sądowe, np. I AGa 237/19. Zdarza się, że pośrednik zwraca tylko różnicę w cenie, którą zawyżył, albo odpowiada do wysokości OC. Nie popieram takich praktyk. Uważam, że bez takich zabiegów da się dobrze zarabiać z pośrednictwa w obrocie nieruchomościami. Freedom Nieruchomości podaje, że średnie roczne zarobki pośrednika nieruchomości wynoszą 100-130 tys. zł netto. Stawki prowizji zazwyczaj są w granicach 4,5% w systemach umów na wyłączność. W naszej agencji pracujemy na prowizjach 5% i tylko na umowach na wyłączność. Każdy zaczynający pośrednik musi jednak wiedzieć, że nie ma gwarancji stałych i równomiernych przychodów oraz, że są one zależne od polityki, czy gospodarki, bo te przekładają się na nastroje rynku nieruchomości, a te widzimy nierzadko z kilkumiesięcznym opóźnieniem. Statystycznie, pierwszą sprzedaż pośrednik finalizuje po dwóch miesiącach pracy. Z danych Otodom wynika, że największa konkurencja między agentami jest w województwie mazowieckim, śląskim i dolnośląskim oraz, że od 2001 r. więcej niż 50% polskich pośredników stanowią kobiety.
Czy pośrednik powinien działać lokalnie?
AH: Jesteś zwolennikiem działania pośrednika na rynku lokalnym? Czy może dostarczasz nieruchomości dla deweloperów na terenie powiatu lub szerzej na województwo łódzkie? Jakie masz tutaj przemyślenia?
MG: W tym momencie skupiłem się tylko na Łodzi i naprawdę wolę specjalizować się na rynku łódzkim. Lubię wiedzieć co się dzieje, gdzie się buduje, co można wybudować i gdzie jaką działkę można wyciągnąć. Wolę tak, niż jeździć po całym kraju – dużo zdrowia, czasu i pieniędzy straciłem na takie działania. Oczywiście, dużo się w tym czasie nauczyłem i pewnie nie byłbym w tym miejscu, gdyby nie te doświadczenia i kontakty, ale rozpoznanie zasad działania, a faktyczna praca to różne aspekty. Jest to bardziej korzystne, biorąc pod uwagę nawet fakt, że wokół Łodzi i w samej Łodzi jest około 300 biur nieruchomości. Większość z nich jest jednoosobowych.
Moim zdaniem, lepiej jest wyspecjalizować się, być w czołówce tych biur i obsłużyć jak najwięcej z rynku. Jeszcze nie spotkałem kogoś, kto by sprzedawał wszystko i nie spotkałem żadnego inwestora ani dewelopera, który by kupował wszystko, więc po prostu dzielmy się rynkiem. Naprawdę, rynek jest ogromny tylko trzeba dobrze to robić.
Budowanie marki pośrednika nieruchomości
AH: Nie znam osoby, która ma markę osobistą w branży nieruchomości, i która by powiedziała, że silna marka nie daje lepszych pieniędzy. Wszyscy jednogłośnie mówią, że marka daje im przewagę, że zarabiają więcej, że łatwiej im znaleźć dobre zlecenia. Jak to jest w branży pośrednictwa? Czy dla sprzedającego lub kupującego nieruchomości marka ma znaczenie? Czy może jednak obu stronom transakcji zależy, żeby pośrednikowi zapłacić jak najmniejszą prowizję?
MG: Zwiększanie zasięgów i budowanie marki osobistej nie tylko przekłada się na ilość zleceń czy większe zarobki, ale daje też możliwość pozyskania dobrych współpracowników, partnerów czy nawet stałych Klientów. Ja sprzedaję i szukam do zakupu różnego rodzaju nieruchomości – magazynowe, handlowe, mieszkaniowe jednorodzinne, mieszkaniowe jednorodzinne. Przykładowo, wśród deweloperów magazynowych działających na rynku polskim, mamy bardzo wąską grupę odbiorców, dlatego podstawą działania jest oparcie na relacjach, jakości, a zatem również na dobrej marce. Deweloperom z kolei zależy na konkretnych lokalizacjach, na kupieniu nieruchomości zanim pojawią się one na portalach ogłoszeniowych. Wiele nieruchomości nigdy nie trafia na takie portale, a rynek dowiaduje się o ich sprzedaży, gdy wydane zostanie pozwolenie na budowę, albo firma pochwali się nową inwestycją w social mediach czy prasie branżowej. Statystyczny Polak sprzedaje nieruchomość raz na kilkanaście lat. Dlatego, w przypadku sprzedaży pojedynczych lokali, czy domów, faktycznie wielu Klientów chciałoby zapłacić jak najmniej prowizji za sprzedaż – szczególnie ostatnio, gdy inflacja i stopy procentowe wpływały na zdolności kredytowe nabywców. Jeśli, jednak reprezentuje się stronę kupującą lokale, domy czy działki, to sprawa wygląda inaczej. Nabywcom zależy na sprawdzeniu szeregu aspektów przed podpisaniem ostatecznej umowy i są świadomi, że analizy dokumentów, czy nawet fizyczne zlecenie sprawdzeń czy pomiarów w terenie kosztuje i wymaga wiedzy. Nie patrzą oni wtedy wyłącznie na cenę, ale oceniają również referencje, doświadczenie, rekomendacje innych osób czy fakt, że pośrednik jest osobą dzielącą się wiedzą publicznie poprzez artykuły, wywiady czy wystąpienia. Wierzą, że medialna osoba zachowa należytą staranność, bo zbyt wiele ryzykuje wśród opinii publicznej. Ja dorosłem do momentu, kiedy chętnie dzielę się wiedzą, doświadczeniami i uważam, że po tylu latach działania na rynku jestem na to gotowy merytorycznie, choć ciągle się uczę. Nie wyobrażam sobie, żeby „świecić” na scenach po roku czy dwóch latach działania. Niestety, obserwujemy ten trend na rynku szkoleniowym w branży nieruchomości. Partycypuję w różnych stowarzyszeniach, wykładam czasami na jednej z uczelni, a jeśli chodzi o media, kilkukrotnie udzieliłem komentarzy do łódzkiego oddziału TVP3, raz do TVN do głównego wydania Faktów. Średnio, raz na kwartał, jest kilka zdań ode mnie w Rzeczpospolitej, a teraz rozpoczynam współpracę redaktorską z kolejnymi czasopismami branżowymi. Długo zwlekałem, żeby „wejść” szerzej w marketing, socjale, prasę i na sceny, ale bez tego w dzisiejszych czasach jest trudniej zaistnieć w każdej branży. Jednak to, co moim zdaniem jest w tym wszystkim najważniejsze to cel, w jakim się to robi – ja nie robię tego dla 5 minut sławy, ale dla innych pośredników, ekspertów rynku nieruchomości i dla swoich Klientów. Celem jest wzmocnienie siebie na rynku lokalnym oraz zbudowanie wartościowego zespołu.
Dobry pośrednik musi być wiarygodny, musi mieć pozycję eksperta i musi być rozpoznawalny na rynku lokalnym. Jeśli umie przekazać merytoryczną wiedzę ze sceny czy w prasie branżowej, to zwiększy swoje szanse na sukces, a relacje nawiązane z innymi autorami i prelegentami są bezcenne i przynoszą więcej korzyści niż chwilowe brawa.
Najważniejszą kwestią jest podejście do pracy na rynku. Czy chcemy przetrwać? Czy może chcemy budować długoterminowe relacje z Klientami i dawać im wartość. Każdy niech rozstrzygnie sam, bo choć dużo złego mówi się o pośrednikach w obrocie nieruchomościami, to z moich obserwacji do każdej branży możemy przyłożyć zasadę pareto: trzon pracuje w najlepszej jakości, ciągle się doskonaląc, a większość próbuje się utrzymać na rynku i udawać, że mają doświadczenie. Nauczenie się pewnych czynności i powielanie ich przez 10 lat, to nie to samo co 10 lat doświadczenia. Równie dobrze można mieć rok doświadczenia powielany przez 10 lat – a to wielka różnica.
Rotacja pracowników czy stały zespół?
AH: Brak rąk do pracy, wysokie oczekiwania pracowników wobec wynagrodzenia, czy standardów pracy to bolączki pracodawców w branży nieruchomości. Jak od kuchni wygląda to w branży pośrednictwa nieruchomości i jak konkretnie w Twoim zespole?
MG: Pośrednictwo w obrocie nieruchomościami to dość specyficzna branża, w której jest ogromna rotacja pracowników. Jest to zawód interdyscyplinarny i bardzo obciążający psychikę. Dużo nieruchomości (lokale, domy) sprzedawanych jest z powodów śmierci, rozwodów, a pośrednik musi zbudować relacje i musi wysłuchać Klienta. Mało się o tym mówi, ale znam menagerów biur pośrednictwa, którzy notorycznie wysyłają swoich agentów na terapie – terapie, dzięki którym w dalszym ciągu mogą pracować w zawodzie. Sam miałem taki miesiąc, gdzie pozyskałem 3 mieszkania i wszystkie były do sprzedania z powodu rozwodu. To cienie pracy pośrednika nieruchomości, o których mało kto mówi. Co do rotacji pracowników, to większość biur nieruchomości prowadzi rekrutację w trybie ciągłym. W naszym przypadku jest inaczej – trzon zespołu jest z nami od 7 lat, a od 5 lat nie ogłaszałem nigdy oficjalnie ciągłej rekrutacji. Okazało się to moim atutem, bo gdy zrobiłem rekrutację w tym roku, to zgłosiły się osoby, które wybrały nasze biuro, właśnie ze względu na fakt, że pozostałe biura rekrutują w trybie ciągłym. Dlaczego nie chciałem już rekrutować? Wykształcenie nowego pośrednika, za którym mogę stanąć murem, trwa min 2 lata. Statystycznie jest mała szansa, żeby taka osoba pracowała przez wiele kolejnych lat – żeby zwróciły się koszty i czas poświęcone na każdą szkoloną osobę. A przecież jeszcze ta osoba musi zarobić na siebie i przynieść prowizję dla biura. Zatem, excel nierzadko pokazuje, że lepiej zrealizować mniej transakcji, mniejszym nakładem czasu i kapitału ludzkiego. Niektórzy robią to inaczej – np. przez masową rekrutację i grupowe szkolenia, a jeszcze częściej bez żadnych szkoleń. Telefon z umową w dłoń i leć w teren – ucz się. Najbardziej wytrwali zostają, ale jest to mały procent. Dodatkowo, poprzez braki w wiedzy – zarówno merytorycznej, jak i w formie obsługi klienta, psują rynek. W takim przypadku ciężko utrzymać wysoką jakość pracy agentów. Ostatnie moje rekrutacje (te sprzed kilku lat) zaczynałem słowami: „Ile jest mi Pan/Pani w stanie zapłacić miesięcznie, żeby nauczyć Panią/Pana tego intratnego zawodu?” – rezultatem była początkowa konsternacja. Niestety tak to teraz wygląda, że początkujący pośrednik w obrocie nieruchomościami oczekuje podstawy finansowej i nie myśli ile ktoś z zespołu poświęci czasu na szkolenia, ale to nie jest bolączka tylko mojej branży. Wielokrotnie radziłem sobie z wyzwaniami związanymi ze szkoleniami, poprzez przeszkolenie „starej kadry” i oddelegowywanie im wdrażania nowych agentów. Dzisiaj należy wspomagać się automatyzacją tych procesów i przekierowywać konieczność uczenia się na samych zainteresowanych. Pewnym wyzwaniem w branży jest to, czy faktycznie szkolić, czy „uczyć konkurencję”? I wielu właścicieli biur nieruchomości właśnie w ten sposób podchodzi do nowych agentów. Jeśli sobie poradzą, bez mojego wkładu, to mi się to opłaca, a jeśli ja się zaangażuję, to sam nie zarobię, a nowi agenci i tak odejdą. Czy mają rację? Jak zawsze prawda leży po środku. Moim zdaniem, jeśli chcemy budować dobry zespół, bez szkoleń się nie obejdzie. Nasi klienci wyrabiają sobie opinie, nie przez kontakt z nami (właścicielami biur), ale z przez kontakt z naszymi agentami. To oni stoją na linii frontu. Zatem możemy ich nie szkolić, bo rotacja jest duża i zaraz odejdą, „ale co jeśli zostaną?” Średnia długość pracy agenta w firmie to 1,5-2 lata. Taki pracownik pozna procesy, „wsiąknie” w firmę, poczuję się dobrze i odchodzi. Odchodzi z różnych powodów – wielu otwiera własne biura, ale większość tych biur po roku tak naprawdę jest zamykanych. Zaczynają zdawać sobie sprawę, że no niestety nie mogą już tyle czasu przeznaczyć tylko na samą sprzedaż, bo jeszcze dochodzą inne elementy związane z prowadzeniem biura nieruchomości czy samej firmy. Inni odchodzą, bo po prostu nie dają rady – praca jest dla nich za ciężka. W tym zawodzie trzeba mieć bardzo dużą samodyscyplinę. Pracownik agencji nieruchomości musi zrozumieć, że w agencji działa się jakby każdy miał swoją firmę i nikt nie będzie, za nim chodził i sprawdzał dokładnie co faktycznie robi. Jeżeli będzie chciał oszukać, to oszuka – tylko to oczywiście przekłada się na wynik, Jeżeli nie zarabiamy pieniędzy, to przecież nie będziemy pracować. Dużo ludzi jest wygodnych i po pewnym czasie woli zrezygnować, iść i zarobić te 4-4,5 tys. zł na etacie, wyjść po 8 godzinach – niż faktycznie mocno popracować, docisnąć i zarabiać o wiele więcej. Oczywiście, wynika to z ciężkiej pracy, ale naprawdę możliwości są o wiele większe.
Procesy i struktury w firmie pośrednika
AH: Ja, zanim „uruchomiłem” firmę układałem struktury plików, opracowywałem zasady przepływu informacji w poszczególnych pionach firmy, jak również poziomo między nimi aż 3 lata. Nie była to codzienna praca, ale 1-2 godziny w tygodniu. Co roku dalej jest co robić, bo zmieniają się przepisy, bo zmieniają się oczekiwania pracowników, bo zmieniają się technologie itd. Ile Ty poświęcasz czasu na układanie i wdrażanie procesów w firmie zajmującej się m.in. pośrednictwem w obrocie nieruchomościami? Co jest najważniejsze w tych procesach dla Ciebie i potencjalnie dla innych pośredników?
MG: Ja przygotowywałem procesy ponad rok, ale tak jak Ty i jak każdy przedsiębiorąca muszę na bieżąco dostosowywać się do zmian gospodarczych, politycznych, prawnych czy księgowych. Uważam, że kto się nie rozwija, ten nie tylko stoi w miejscu, lecz wręcz się cofa. Teraz wdrażam kolejny plan i myślę, że będę miał dopracowane procedury i strategie do wiosny 2024 r. Procesów w tej branży jest dużo – jak w każdej firmie, mamy procesy kontaktowania się z Klientami czy Partnerami, procesy prawne, księgowe, procesy z dostawcami i odbiorcami usług, procesy związane z obiegiem dokumentów w firmie, procesy rozliczania agentów itd. Do tego dochodzą procesy marketingowe, dotyczące zarówno promowania samych ofert, jak również te związane z promocją agencji, czy poszczególnych agentów. Jednak, największym procesem branży jest sama sprzedaż nieruchomości. Mam tu na myśli cały proces od przyjęcia, aż do sprzedaży nieruchomości – to jest najważniejszy i najbardziej obszerny proces do poukładania. Generalnie, ja w układaniu procesów pracy agencji pośrednictwa dążę do tego, żeby robić coś na rynku lepiej, żeby wyprzedzać konkurencję na krzywej pościgu. Znalazłem możliwości, które pozwalają automatyzować niektóre procesy i konsekwentnie je wdrażam. Informatycy pracują nad tym, żeby część procesów zautomatyzować i faktycznie ma to rację bytu, ale trzeba połączyć kilka różnych rzeczy i kilka różnych elementów. I tutaj daje mi przewagę moje informatyczne wykształcenie. O ile sam już obecnie nie zajmuję się zagadnieniami z obszaru informatyki, to wiem jak to działa, czego wymagać, co należy kontrolować i co najważniejsze wiem, jakie są koszty wdrożenia i utrzymania. Jeżeli chodzi o cały marketing biura i ofert, żeby faktycznie to działało to cały czas trzeba śledzić trendy, algorytmy i działać. Nie da się wziąć narzędzia, które kiedyś działało i myśleć, że będzie działać przez kolejne lata. Warto rozmawiać z innymi przedsiębiorcami, rozmawiać z doradcami, podpatrywać korporacje czy inne firmy. I mimo, że czasami pewnych rozwiązań nie przeniesiemy 1:1 do naszej firmy, ale nie należy traktować tego jak porażki czy błędu.
System MLS
AH: Wspominałeś, że współpracujesz z kilkoma pośrednikami w Polsce. Czy jesteś zwolennikiem wykorzystywania systemu MLS dla pośredników w obrocie nieruchomościami?
MG: Jestem jak najbardziej za. W naszej pracy często działamy na wyłączności, więc korzystanie z MLS jest dla nas naturalne. Ułatwia to przesyłanie ofert Klientom. Myślę, że można by wprowadzić pewne zmiany, aby system działał jeszcze sprawniej i był bardziej atrakcyjny zarówno dla Klientów, jak i pośredników. Chociaż, większość biur korzysta z umów otwartych, a w MLS przeważają umowy ekskluzywne, bo taka jest rola tego systemu. Dzięki naszemu doświadczeniu i wiedzy od początku stawialiśmy na wyłączność, co okazało się strzałem w dziesiątkę. Dzięki temu, mogę zainwestować odpowiednią sumę pieniędzy i czasu w każdą ofertę, co przekłada się na skuteczność, szybkość sprzedaży oraz osiągnięcie satysfakcjonującej ceny. To złożony proces, ale w odpowiednich warunkach możliwy do realizacji – w co, jak się okazuje, nie wierzy większość Klientów i agentów. Oczywiście, trzeba się tego nauczyć, ale trzeba też zaufać sobie.