Najnowsza informacja GUS, publikująca wstępne dane budownictwa mieszkaniowego w kwietniu oraz czterech pierwszych miesiącach bieżącego roku, nie potwierdziła silnego sygnału ożywienia koniunktury z poprzedzającego marca. Jak zauważają eksperci portalu RynekPierwotny.pl o ile sama korekta wiosennego wybicia statystyk nie jest niczym nadzwyczajnym, to dość mocna dynamika ich tąpnięcia może nieco niepokoić.
Zapoczątkowany dokładnie przed rokiem zdecydowany trend wzrostowy danych GUS budownictwa mieszkaniowego, dotyczący głównie mieszkań rozpoczętych i nowych pozwoleń, w kwietniu poddał się dość mocnej korekcie. Pytanie, czy oznacza to koniec wyraźnego przyśpieszenia koniunktury inwestycyjnej rynku pierwotnego, czy tylko naturalną przerwę w trwającej tendencji.
W sumie, w ubiegłym miesiącu, inwestorzy ruszyli z budową ponad 21 tys. mieszkań, co jest rezultatem o 46 proc. lepszym od uzyskanego w kwietniu ub. roku, jednocześnie o blisko 10 proc. gorszym licząc miesiąc do miesiąca. Dość słabo wypadli deweloperzy z wynikiem 12,6 tys. rozpoczętych lokali. To wprawdzie aż o 80 proc. więcej w relacji rdr, jednak progres ten wynika z rekordowo niskiej bazy. W relacji miesiąc do miesiąca deweloperzy notują już spadek rzędu jednej piątej, czyli w dość nieprzypadkowym wymiarze.
Jak zauważają eksperci portalu RynekPierwotny.pl, w sumie w czterech pierwszych miesiącach 2024 roku w Polsce ruszyła budowa ponad 81 tys. mieszkań i domów, co oznacza progres w odniesieniu do analogicznego okresu ub. roku o grubo ponad połowę. Jeszcze lepiej wypadają sami deweloperzy z wynikiem blisko 55 tys. lokali, czyli o 80 proc. lepszym w relacji rok do roku. Take rezultaty nawet pomimo kwietniowego tąpnięcia przedmiotowych statystyk prezentują bardzo mocne przyspieszenie koniunktury inwestycyjnej pierwotnego rynku mieszkaniowego.
Analogicznie prezentują się GUS-owskie dane dotyczące nowych pozwoleń na budowę lub zgłoszeń z projektem budowlanym. W sumie w kwietniu w ramach wszystkich form budownictwa pozyskano bez mała 25 tys. decyzji administracyjnych, natomiast licząc od początku roku prawie 94 tys., co w obu przypadkach oznacza wzrost odpowiednio o 21 i 30 proc.
Dalsza część artykułu pod grafiką.
Z kolei wynik deweloperskich pozwoleń na poziomie 17 tys. w kwietniu i 67 tys. od początku roku komunikuje wyraźny progres rdr odpowiednio o 18 i 37 proc. Jednak licząc miesiąc do miesiąca pojawił się już spadek rzędu 15 proc. Na razie jest to tylko korekta poprzednich wzrostów, a kwietniowy rezultat mieści się w zakresie historycznie najlepszych wyników pozyskiwania przez deweloperów przedmiotowych decyzji administracyjnych.
W dalszym ciągu statystyki lokali oddawanych do użytkowania stanowią tylko tło danych sygnalnych GUS budownictwa mieszkaniowego. W kwietniu było takich mieszkań w sumie niespełna 16 tys., czyli 24 proc. mniej licząc rok do roku, i o 11 proc. licząc miesiąc do miesiąca. Z kolei wynik od początku roku rzędu 65 tys. lokali oddanych jest o 15 proc. gorszy od uzyskanego w analogicznym okresie ub. roku.
Najnowsza informacja GUS o stanie budownictwa mieszkaniowego w Polsce wydaje się więc mieć nieco dwuznaczną i mniej optymistyczną wymowę niż jeszcze miesiąc temu. Jak tłumaczą eksperci portalu RynekPierwotny.pl wyniki od początku roku wciąż prezentują się dość okazale, choć ma na to istotny wpływ bardzo niska baza rekordowo niskich notowań sprzed roku. Pytanie, skąd aż tak wyraźna korekta dotychczasowego kursu danych sygnalnych budownictwa mieszkaniowego, i czy nie oznacza ona trwalszego osłabienia koniunktury inwestycyjnej krajowej mieszkaniówki.
Regres miesięcznych danych, choć pojawił się w obu głównych formach budownictwa mieszkaniowego, w wyraźnie większym wymiarze ujawnił się w przypadku budowniczych mieszkań na sprzedaż lub wynajem. Oznacza to, że decydujący wpływ na spadek statystyk mogła mieć data 1 kwietnia br., czyli pierwotny termin wejścia w życie nowych warunków technicznych, który ostatecznie został przesunięty na tegoroczny sierpień.
Poza tym wciąż ważą się losy nowego programu dopłat do hipotek, który może mieć decydujące znaczenie dla trwałości koniunktury sprzedażowej pierwotnego segmentu rynku mieszkaniowego. Brak ostatecznej wersji planowanych przepisów, możliwość wprowadzenia limitów stawek m kw. mieszkań dopuszczonych do programu, czy wreszcie brak konsensusu co do sensowności programu w samej koalicji rządowej, mogą budzić obawy uczestników rynku co do jego perspektyw już w najbliższej przyszłości.